Na skraju dnia spojrzenia dwa
I słowa, którym braknie słów
I ciszy szept, co wokół trwa
Uparta jak serc naszych chłód.

Zegarów równy krok
Z zakamarków płoszy czas
A nocy czarny obłok
Zwolna spływa ze ścian.

To znów mija dzień,
Nadzieję kradnie spod rzęs
I jak sen
Rozpływa się we mgle.
Mija dzień,
Nagle znika gdzieś,
Tylko wspomnień nikły płomień
Ciągle pali się…

Na skraju dnia nostalgii ślad
Okrywa płaszczem cały dom
I stuka żal do naszych bram
I smutek łasi się jak kot.

Za nami wszystko już
A przed nami – któż wie, co?
Czy starczy sił, by przetrwać
To, co niesie ta noc?

To znów mija dzień,
Nadzieję kradnie spod rzęs
I jak sen
Rozpływa się we mgle.
Mija dzień,
Nagle znika gdzieś,
Tylko wspomnień nikły płomień
Ciągle pali się…