W górze podobno jest niebo(2)
Zgubiona gdzieś w tłumie przemykam się znów,
Bezpańska, samotna jak pies.
Żyć sama nie umiem bez gestów i słów,
Bez zamków stawianych na szkle.
Lecz idę przed siebie, bo każą, bo mus,
Bo trzeba po prostu gdzieś żyć.
I tylko wciąż nie wiem, gdzie zmierza ten tłum,
Czy tylko tak idzie by iść?
Dalej i dalej i dalej pod wiatr, dopóki wystarczy uporu i sił.
Toczy się, toczy garbaty nasz świat od nocy do nocy, od świtu po świt.
I z nogi na nogę i dalej, na wprost, gdzie oczy poniosą, co tchu.
Pijany i ślepy prowadzi nas los do nikąd, gdzie nie ma już dróg. .
Więc oczu nie podnoś, lecz dalej tak idź,
Nie pytaj o jutro, nie pytaj o dziś! Nie pytaj o dziś! Nie pytaj o nic!!!
W górze podobno jest niebo jak len,
Słońce gorące jak łza,
W górze podobno ktoś czuwa co dzień,
Pilnie przygląda się nam?…
Choć głowę podnoszę, nie widzę wciąż nic,
Nie wierzę, by czuwał tam ktoś!
I błagam i proszę i uczę się chwil,
Lecz gubię je ciągle, na złość!
W górze podobno…etc.
Choć nieraz w oddali pojawia się coś
Jak światło, którego nam brak,
Choć blaskiem się pali, za chwilę za mgłą
Rozpływa się, znika jak ptak…
W górze podobno…etc.
A tłum ciągle płynie, nie pyta o sens
Lecz każdy się cieszy, że trwa.
A ja – nim przeminę – chcę wiedzieć, jak jest,
Kto tak nam urządził ten świat?
Ty oczu nie podnoś, ty dalej tak idź,
Nie pytaj o jutro, nie pytaj o dziś! Nie pytaj o dziś! Nie pytaj o nic!!!