Stary, siwy blues
Na drinka do mnie wpadł,
Razem ze mną siadł
Przy stole.

Z torby wyjął chleb,
Uśmiechnął się spod rzęs,
Potem szepnął: – Ej,
Taki dom, bracie to dobra rzecz!

Nucił stary hit,
Pociągnął z flaszki łyk,
Czuł się, jakby był
U siebie.

Rzucił jakiś żart
A potem nagle wstał,
Ręką dał mi znak,
Schwycił płaszcz i jak wszedł, zniknął tak.

Dobrze mieć taki luz, wielki luz
I żyć jak blues,
Na głos śmiać się wciąż – do łez.
Luz, wielki luz
I taki gest,
By móc zawsze wyjść na plus.

Stary, siwy blues
W kapocie pełnej łat,
Włóczy się jak wiatr –
– Bez celu.

Jedno tylko wie:
Jak długo wino w szkle,
Póki łyk na dnie,
Wszystko gra, szkoda słów, nie jest źle!

Dobrze mieć taki luz, wielki luz
I żyć jak blues,
Na głos śmiać się wciąż – do łez.
Luz, wielki luz
I taki gest,
By móc zawsze wyjść na plus.