Felieton Niedopowiedzenia – 18 maja
Pracownicy Stoczni Gdańskiej zażądali, że społeczeństwo ze swoich podatków złożyło się na pensje dla stoczniowców. Bo jak nie, to Lechu znowu przeskoczy przez płot? Niestety, płoty te same a Lechu jakby za mały. W dodatku prościej było skakać przeciwko komunie. . .
*
Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Moskal zarzucił Kwaśniewskiemu, że Polska oddaje pożydowskie mienie gminom żydowskim na specjalnych warunkach. Czytaj – za friko i bez ceregieli. Jak oni tam, w tym Chicago, takie troskliwe o nasze mienie, to dlaczego nic nie mówili, kiedy Kościołowi oddawano, czego tylko chciał? Niby Polak a Moskal. . .
*
Super szpieg generał Zacharski podobno pracował, pełniąc swoje tajne funkcje, w firmie, która zajmowała się nielegalnym handlem samochodami. Czyżby swój chUOP? !
*
Jeden z radnych rady miejskiej Będzina – miasta Czerwonego Zagłębia – zaproponował, aby posiedzenia rady zaczynać i kończyć pozdrowieniem Śzczęść Boże! . Niestety, propozycja upadła.
A szkoda, bo my tak lubimy paranoję. . .
*
Poseł Jurek stwierdził, że rząd pokazywany był w telewizorni częściej, niż opozycja. Wiadomość
tej wypowiedzi ukazała się pod tytułem JUREK ARYTMETYK. I byłoby to śmieszne gdyby nie fakt, że tacy faceci tu rządzą, Tu, a nie w piaskownicy.
*
W kaliskiem policja aresztowała facetów, którzy usiłowali rozmieniać fałszywe stuzłotówki. Czyżby byli to zwolennicy hasła „Szare na złote”?
*
W naszym telewizorze coraz częściej straszy. Ostatnio ukazał się tam Pawlak w galowym mundurze strażackim. Padliśmy na kolana, zapaliliśmy gromnicę, wystawiliśmy ją w oknie i rozwiesiliśmy transparent: ”Lepiej zapobiegać niż gasić”. Niestety – straszy dalej. . .
***
A wogóle, to kwitną kasztany i trwają matury. Ponieważ trapi nas koszmar, że będziemy musieli zdawać maturę po raz wtóry, ogłaszamy drukiem tekst napisany trzydzieści lat temu w dniu naszej matury według A JAK POSZEDŁ KRÓL NA WOJNĘ niejakiej Konopnickiej:
Jak szedł Andrzej na maturę, myśli gnały go ponure,
Gnały myśli go uczone i tematy nie ruszone.
Jak szedł Zbychu na pisemny, nie był głupi. On był ciemny. . .
Zaszumiało w głowie ziele, zaryczało z wnętrza ciele.
Na maturze są tematy okrutniejsze niż granaty,
Okropniejsze niż lawina i zawiłe jak kryminał.
Szumią skrzypem pracy pióra, ściąga gdzieś pod stołem szura,
Zbyszek trzyma się za głowę, Andrzej pobladł i spąsowiał.
I gdy wyszli z wielkiej sali, niby bobry dwa płakali.
W barze siadły cicho, z boku, niespełnione sny proroków.
I gdy inni wódę chlali, oni sobie grób kopali.
I huknęła salwa cicha – w łeb Andrzeja, w głowę Zbycha. . .
*
I tym optymistycznym akcentem kończę moje wypociny. A maturzystom – przeżyj to sam! ! !
zgred Sobczak