Pod osłoną nocy
Słońce powoli spada głową w dół,
Wieczór na palcach skrada się,
Cisza zamyka usta nam na klucz,
Słowa bez żalu tracą sens.
Miasto zmęczone kładzie się do snu;
Popatrz – na szybach płonie zmierzch…
Zegar wybija godzin długi sznur –
– Zostań i zaśnij obok mnie.
Pod osłoną nocy,
Zapatrzeni w siebie,
Przymykamy oczy – ty i ja – na smutki dnia.
Pod osłoną nocy,
Na spokojnym niebie
Tak się wolno toczy czas.
Nie odnajdzie tutaj nas
Ani smutek, ani żal,
Gdy staniemy, twarzą w twarz,
Noc i księżyc, ty i ja.
Północ zamyka w domach cicho drzwi,
Gaśnie ostatni akord dnia,
Gwiazdy nadzieją nową wróżą z kart,
Może i dla nas starczy jej?…
Pod osłoną nocy,
Zapatrzeni w siebie,
Przymykamy oczy – ty i ja – na smutki dnia.
Pod osłoną nocy,
Na spokojnym niebie
Tak się wolno toczy senny czas, obok nas…