W karzełkowie złodziej hula
Zamknij oczy przyjacielu
I wyruszaj znowu z nami
Do krainy, która zwie się Karzełkowem.
Tu znajomych spotkasz wielu
Na polanie, nad świerkami,
Tu przygody możesz przeżyć z nami nowe.
Nowa przygoda w Karzełkowie!
Już sygnały dały leśne dzwonki!
Nowa przygoda w Karzełkowie –
– Spójrz, już z emocji drżą poziomki!
Nowa przygoda w Karzełkowie!
Tu się nie będziesz nudzić wcale!
Nowa przygoda w Karzełkowie –
– Chodź! Zapraszają cię krasnale!
W Karzełkowie zamieszanie –
– Cały dwór w posadach drży…
MUCHOMOR – To są rzeczy niesłychane!
BIEDRONKA – Co się stało? Nie wiem nic!
KRASNAL
– Co się stało? Toć Pyszałek –
– Król nad króle, Wielki Skrzat –
– Zgubił berło! Nie słyszałeś?
BIEDRONKA – Nie, na prawdę?!
KRASNAL – Tak, to fakt.
MUCHOMOR – Zgubił berło? Gdzie, do kata?
KRASNAL
– Ba! W tym właśnie cała rzecz.
Znasz Łapciusia?
MUCHOMOR
– Skrzata-Brata?!
Jasna sprawa!
KRASNAL
– Przeto wiedz,
Że król wezwał go do siebie
I rozkazał w oka mgnieniu
Szukać berła. A gdy w gniewie
Uniósł się na swym siedzeniu…
BIEDRONKA – Mów: „na tronie”, tak wypada…
KRASNAL
– Ciut złośliwa jest twa rada,
Dość, że wielki król Pyszałek…
MUCHOMOR – Mów prędzej co słyszałeś!!!
KRASNAL
– Otóż nie dość, że bez berła,
Lecz nasz król też bez… korony!!!
BIEDRONKA – Może wiatr ją z głowy zerwał…?
KRASNAL – Wiatr ją zerwał? Czyś szalony?!
MUCHOMOR
– W takim razie któż miał śmiałość,
Kto się ważył na tę zbrodnię?
KRASNAL – Wnet się dowiem, co się stało!
BIEDRONKA – I ja z tobą?
KRASNAL – Niezawodnie!
KRÓL PYSZAŁEK
– Moje berło! Gdzie jest berło?!
Toż to zamach jest na króla!
Szukać berła!…
KRASNAL
– Rozkaz, panie,
Ale krzyk tu nic nie wskóra.
Wszak na dworze na etacie,
Nie dla zbytku, nie na pokaz,
Zatrudniony jest koś taki,
Kto wie wszystko. Czyli – Sroka!
Postać jeszcze ci nieznana,
Bo przyjęta wczoraj z rana.
Ona ma sprawować pieczę
Nad tym dworem, krasnalami
I z powietrza obserwować
I ostrzegać przed wrogami.
Król Pyszałek skinął głową
I za chwilę dwaj krasnale
Wprowadzili postać nową,
Nam nie znaną jeszcze wcale.
Tak, to właśnie była sroka,
Opryskliwa i ponura.
Rozejrzała się po bokach,
Nastroszyła dumnie pióra
I miast ugiąć się w ukłonach,
Tak jak jest tu we zwyczaju,
Ona siadła nastroszona
I o zgodę nie pytając.
SROKA
– Ja wysoko noszę głowę,
Ja pretensję mam wciąż nowe,
Ja zadzieram nosa… taaak!
Jak nazywa się ten ptak?
Sroka niebieskooka!
Wiecznie buja w obłokach!
Wszystko robi na opak!
Sroka! Niebieskooka!
PYSZAŁEK
– Sroko! Jakem król Pyszałek,
Oto pierwsze twe zadanie:
Szukać trzeba mego berła!
SROKA
– Jak rozkażesz, królu, panie!
Jak król kazał, tak się stało
I za moment u stóp tronu
Ostał się jedynie Łapciuś.
Już miał odejść wśród ukłonów,
Lecz zatrzymał się w pół kroku
I pytanie takie zadał:
ŁAPCIUŚ
– Czy pamiętasz o tym królu,
Kto wizytę dziś nam składa?
PYSZAŁEK
– Czy pamiętam? Dobre sobie!
Ja… z tych nerwów zapomniałem…
Mów mi zatem!
ŁAPCIUŚ
– Krasnal Trzeci!
Krasnal Trzeci! Niebywałe,
On to z nami sąsiaduje
Wciąż w pokoju i przyjaźni!
PYSZAŁEK
– Dobrze, że mi przypomniałeś –
– Brakło ciut a bym się zbłaźnił!
Za lasami, za krzewami,
Gdzie się kończą dzikie knieje,
Za siedmioma bajaniami
Inny świat się do nas śmieje.
Tam w zieleni niesłychanej
Złote słonko wiecznie świeci
A wśród mleczy i sasanek
Ma królestwo Krasnal Trzeci!
Pola złociste i łąki zielone,
Kwietne pejzaże ciepłe od barw!
Pola złociste i łąki zielone
Szumnie kołysze poranny wiatr!
ŁAPCIUŚ
– Król Krasnal Trzeci,
To – z przeproszeniem,
Najmilszy królu –
– Żarłok największy na całym świecie!
PYSZAŁEK
– Żarłok, powiadasz? Ha! Zobaczymy!
Powiem w sekrecie, lecz nie powtarzaj,
Tu, w Karzełkowie, mamy geniusza!
ŁAPCIUŚ – Co królu mówisz?!
PYSZAŁEK
– Wołać Kucharza!!!
Gdzieś do zupy wpadł jak mucha?
Nie do wiary – gdzie jest Kucharz?!
Może przysnął z twarzą w nisce,
Lub utonął w jakieś łyżce,
Bądź musztardą się pomazał?
A to heca! Brak Kucharza!!!
Wyruszyli więc strażnicy,
Aby zgubę prędko znaleźć,
Lecz w najbliższej okolicy
Nie trafili na ślad wcale!
W końcu gdzieś, w wykrotach dzikich,
Wpadli w dół, czy też w pułapkę
I w niej na dnie wnet odkryli
Kucharzową białą czapkę!
A tymczasem w swej komnacie
Król naradę pilną zwołał:
PYSZAŁEK
– Sytuację wszyscy znacie –
– Dziwne rzeczy dookoła!
Nie wiem, czyje to jest dzieło,
Po to właśnie ta narada:
Komu jeszcze coś zginęło,
Niechaj wszystko opowiada!
RAPTUS
– Skoro królu słuchać zechcesz,
Jestem Raptus! Jam twym Szewcem.
Gdzieś zginęły mi gwoździki
I mój młotek szewski zginął.
Jak naprawiać mam trzewiki?
Mam podeszwy lepić śliną?!
Jak mi młotka nie odniosą,
Będziesz królu chodził boso!
Krasnal Trzeci ma zawitać –
– Boso go powita świta?
Bose Karzełkowo całe?
Bosy wielki król Pyszałek?!
MALARZ
– Jam jest Malarz wasz, jak wiecie.
Zgłaszam: królu, na portrecie,
Który właśnie dla was tworzę,
Pozostało… Wielki Boże!
Tylko ucho oraz nos,
Całą rsztę ukradł ktoś!
Wszystkie srebra i złocenia!
Och, pechowy ze mnie malarz,
A tyś królu wciąż nadmieniał,
Że to dar twój dla Krasnala!
La-la-la!
PYSZAŁEK
– Ech, co jeszcze, mówcie śmiało,
Mało czasu nam zostało:
Krasnal Trzeci niedaleko,
Już widziano go za rzeką!!!
ŻABA
– Właśnie sobie przypomniałem,
Że mówiła mi Kalina,
Co na stromej rośnie skale,
Że zginęły jej korale!
– Cały żabi staw rechoce,
Że dzisiejszym rankiem ponoć,
Etatowej naszej Sroce
Cały rozum ukradziono!!!
KRASNAL
– To nieprawda! Bujda cała!
Ona nigdy go nie miała!
Ot, plotkarski żabi temat:
Jak kraść można czego nie ma?!
PYSZAŁEK
– Co się dzieje, do kaduka?
W Karzełkowie mej krainie,
Ciągle czegoś trzeba szukać!
Wszystko ginie! Wszystko ginie!
KRASNAL
– Królu!!! Łapciuś bieży drogą
I – co widzę! – wraca z Sroką!!!
ŁAPCIUŚ
– Byłem panie
W zagajniku na polanie,
Na wysepce, nad jeziorem –
– No i wracam…
PYSZAŁEK
– W samą porę!
A wędrówek twych owoce?
ŁAPCIUŚ
– Głos wypada oddać Sroce.
Niech melduje, królu panie,
Jak spełniła swe zadanie!
SROKA
– Omal skrzydła nie zwichnęłam,
Wiatr okrutny…
PYSZAŁEK
– Lecz do dzieła:
Gdzie jest berło? Gdzie korona?
SROKA
– Kędy kępka drzew zielona,
Tam na krzaku bzu czuwałam
Wypatrując…
ŁAPCIUŚ – Buja! Spała!
SROKA
– Kto silniejszych trzyma stronę?
Kto się pyszni swym ogonem?
Kto zadziera nosa tak,
Jak nazywa się ten ptak?
Sroka niebieskooka!
Wiecznie buja w obłokach!
Wszystko robi na opak!
Sroka! Niebieskooka!
PYSZAŁEK
– Szkoda czasu, kończmy temat:
Brak korony, berła nie ma…
SROKA – Co mam robić, królu panie?
PYSZAŁEK
– Nowe Sroko masz zadanie:
Teraz szybko, czasu szkoda,
Niechaj Sroka zaraz leci
I natychmiast sygnał poda,
Gdy się zbliży Krasnal Trzeci.
SROKA
– Pozwól, panie, słówko przydam:
Coś się królu widzi mi tu,
Że najlepiej wszystko widać
Z owej starej wieży szczytu!
Hen na Karzełkowa krańcach,
Kędy ścieżka w świat gdzieś zmierza,
Stoi wielka i bezpańska,
Bardzo stara, dziwna wieża.
Nie pamięta nikt z krasnali,
Kto zbudował ją i po co;
Starsi rodu powiadali,
Że tam ponoć straszy nocą.
Wieżo, co chowasz tejemnic sto,
Czy je odkryje kiedyś ktoś?
Jest wysoka jak leszczyna,
Gruba na pięć borowików,
Wielką beczkę przypomina
A otworów ma bez liku.
Cała z rzecznych jest kamieni
I z ogromnych piasku ziaren,
Moc ma schodów, lochów, sieni
I głębokich schowków parę.
Wieżo, co chowasz tajemnic sto,
Czy je odkryje kiedyś ktoś?
Ejże! Dokąd Łapciuś zmierza?
Jego zamysł niesłychany!
Skąd go tak zajęła wieża?
Czyżby miał już jakieś plany?
Czyżby szukał czyjejś rady?
Tyle zniknięć i kradzieży…
Może znalazł jakieś ślady,
Które wiodą go do wieży?
Niemożliwe! Do kaduka,
Sroka przecie by wiedziała!
Ale… zaraz…kto tam stuka?
Co za wrzaski? Co za hałas?!
Coś się znów musiało zdarzyć,
Biegnie wszak dowódca straży…
Ale o tym wszystkim przecie
Za chwileczkę się dowiecie…
KRASNAL – Ratuj, królu!
PYSZAŁEK – Co się stało?
KRASNAL
– Ratuj królu przed nawałą,
Co się zbliża do twych włości!
PYSZAŁEK
– Oczekuję miłych gości,
A więc pewnie… Krasnal Trzeci!
KRASNAL
– Lecz to nie on! To coś – leci!
To opada, to znów wzlata!
Ktoś szykuje na nas napad!
Pędzą groźne dwa obłoki!!!
PYSZAŁEK
– Czemu tutaj nie ma Sroki?!
Miast o wszystkim mi meldować,
Znów zginęła! Tak czy owak,
Trzeba działać! Wzmóc obronę!
Hej, załóżcie mi koronę!
Co mówicie? Że zginęła?!
Zapomniałem, daję słowo…
Wróg nadciąga, więc do dzieła:
Wydam rozkaz z gołą głową!
Wszyscy baczność! Oto czytam:
Siła nasza niespożyta –
– Niechaj żyje armia nasza!
Stan wojenny wam ogłaszam!
Niech trwa ostre pogotowie
W całym moim karzełkowie!
– Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo!
Broń Karzełkowa, broń, z nami broń!
Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo!
Rozkazy słychać ze wszystkich stron!
Leśnym dzwonkom dzwonić każą,
W tarabany bić na trwogę
A przy bramie dzielnym strażom
Obserwować z dala drogę.
Król Pyszałek złotą zbroję
Włożył wielce przerażony.
Strażnik jęknął: „Ja się boję!”
Wciąż nie gotów do obrony.
I pod chełmem ukrył głowę.
Tłum krasnali zaś wciąż czeka,
By rozkazy przyszły nowe.
– Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo!
Broń Karzełkowa, broń, z nami broń!
Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo!
Broń Karzełkowa broń, z nami broń!
A tymczasem, gdzieś z daleka
Słychać tętent, czy dudnienie,
Albo może tupot zbrojnych…
ŁAPCIUŚ – Tam wśród dębów, jakieś cienie!
PYSZAŁEK – Baczność! Szykuj się do wojny!
ŁAPCIUŚ
– Co to? Słońce w górze gaśnie,
Noc nadchodzi o tej porze?!
PYSZAŁEK – Jakaś chmura…
ŁAPCIUŚ – Chmura?
PYSZAŁEK – Właśnie…
ŁAPCIUŚ
– To nie chmura, ale… Boże!
I w tej chwili tuż przy bramie
Wylądował tabun gości!
Z serc spadł krasnalom kamień,
Wiwatują już z radości!
Tak, to przecież przednie straże,
Które wysłał Krasnal Trzeci!
Łapciuś już ich witać każe
I sam biegnie im na przeciw.
BIEDRONKA
– Oto straże krasnalowe:
Tu Biedronki a tu Bąki!
Dwa szwadrony doborowe
Rodem prosto z Miodnej Łąki.
BĄK
– Krasnal Trzeci nas przysyła,
Który tuż-tuż pod dębami,
Niezbyt czując się na siłach,
Z głodu przysnął. Więc pytamy:
Czy już uczta jest gotowa?
BIEDRONKA
– Czy jest to, co król nasz lubi?
Sos i zupa konwaliowa
Czy nadają się do próby?
Łapciuś zmarszczył dziwnie czoło,
Potem westchnął piersią całą.
A tymczasem już wokoło
Karzełkowo się zebrało.
Już nie smutne, już wesołe,
Jak świecące w górze słonko!
I już Bąkom krzyczą: „Czołem!”
I kłaniają się Biedronkom.
Bąki jednak buczą basem,
Z Biedronkami widać w gniewie.
Biedny Łapciuś zaś tymczasem
Co ma robić – nadal nie wie!
Coś pod nosem mruczy cicho,
Czapkę w rękach mnąc nerwowo,
Ale widać nie śpi licho
Bo i sprzeczkę mamy nową!
BĄK
– Biedroneczki są w kropeczki,
To od lat już każdy wie!
BIEDRONKA
– Bąki zaś to postrach łąki,
Przez nie wszystko to, co złe!
Ród Biedronek tym się szczyci,
Że mądrości znamię ma!
BĄK
– A ród Bąków znany w świecie,
Gdyż na basie pięknie gra!
Wiwat więc Bąki!
BIEDRONKA
– Wiwat Biedronki!
Kto z nami równać tutaj się chce?
BĄK – Więc wiwat Bąki!
BIEDRONKA
– Wiwat Biedronki
Nikomu okpić nie damy się!
Ile kropek na Biedronce,
Tylu klepek Bąkom brak!
BĄK
– A im głośniej Bąk zabuczy,
Tym w Biedronce większy strach!
Wiwat więc Bąki!
BIEDRONKA
– Wiwat Biedronki!
Kto z nami równać tutaj się chce?
BĄK – Więc wiwat Bąki!
BIEDRONKA
-Wiwat Biedronki!
Nikomu okpić nie damy się!
BĄCZEK
– Cisza! Spokój! Do wciórności!
Przecie spór nas nie dotyczy!
Wszak przyszliśmy tutaj w gości
A nie wady swoje liczyć!
Dość więc kłótni, dosyć swarów,
Zwłaszcza, że wam wyznać muszę,
Że za sprawą czyichś czarów
Czuję ja w powietrzu burzę!
ŁAPCIUŚ
– Ba! Jest problem wprost szalony!
BĄCZEK – Jaki?
ŁAPCIUŚ
– Złodziej w Karzełkowie…
Król bez berła i korony!
BĄCZEK – Król Pyszałek?!
ŁAPCIUŚ
– Więcej powiem:
Gorsza rzecz się tutaj stała…
BĄCZEK – Co takiego? Słucham, słucham?!
ŁAPCIUŚ
– Złodziejstw różnych lista cała,
Lecz najgorsze – zginął Kucharz!!!
Ważny jest marszałek dworu,
Ważny błazen – mistrz humoru,
Wielce ważny jest ogrodnik
I królewski krojczy spodni,
Fryzjer – strażnik wąsów króla,
Główny rachmistrz, malarz, murarz…
Lecz pamiętać trzeba, że
Najważniejszy Kucharz jest!
Kucharz! Gdzie jest Kucharz?
Brzuszków naszych pan?
Kucharz! Gdzie jest Kucharz?
Szukać go! Raz-dwa!
On dziś musi na obiadek
Zrobić gościom cud-roladę,
Kotlet z jagód z liści gulasz,
Tort grzybowy – przysmak króla,
Kapuśniaczek z leśnej trawy
I dzban poziomkowej kawy!
Kto sporządzi taki wikt?
Prócz Kucharza przecie nikt!
Kucharz! Gdzie jest Kucharz?!
Brzuszków naszych pan?
Kucharz! Gdzie jest Kucharz?
Szukać go! Raz-dwa!
ŁAPCIUŚ
– Przeszukano cal po calu
Leśne nory i pułapki –
– Nie zostało po nim śladu
Prócz tej wielkiej, białej czapki
Znalezionej blisko wieży,
Co na krańcach Karzełkowa
Stoi w ciszy, w zapomnieniu…
BĄCZEK
– Awantura już gotowa!
Krasnal Trzeci z głodu słaby,
Ledwie, że na nogach stoi –
– Jakaś rada się zdałaby!
ŁAPCIUŚ
– Posłuchajcie drodzy moi!
Jakem Łapciuś, mam wrażenie,
Że ktoś z nas tu zakpił sobie!
Pospolite więc ruszenie
Ani chybi zaraz zrobię!
Hej, Biedronki, za mną w drogę!
I wy Bąki, póki co!
BĄK – Ręka w rękę!
BIEDRONKA – Noga w nogę!
BĄCZEK – Nie nadążam!
BĄK
– Szybciej, no!
Kto żyw niech wyrusza,
Kto krew czuje w żyłach!
Nie straszna nam burza
Ni żadna zła siła!
Na wielką wyprawę,
Nie szczędząc mozołu,
Po chwałę i sławę
Ruszajmy po społu!
Przed siebie! Przed siebie!
Ruszajmy w głąb lasu!
Przed siebie! Przed siebie!
Nie trać my już czasu!
Przed siebie! Przed siebie!
Z przygodą w zawody!
Przed siebie! Przed siebie!
Przez leśne wykropy!
ŁAPCIUŚ
– Tam, na skraju Karzełkowa,
Tam, gdzie stoi wieża stara,
Może tam się Kucharz schował?
BĄK – On się schował?!
ŁAPCIUŚ
– Zaraz, zaraz!
Więc wam powiem, gdy pytacie:
Otóż każdy ślad nas wiedzie
Wprost do wieży. Nie inaczej!
Łapciuś przejrzał jakieś plany,
Obszedł wieżę kilka razy,
Po czym stwierdził, że czas wielki
I wydawać jął rozkazy.
Ruch się zrobił w środku wieży,
Każdy w inną stronę bieży,
Każdy węszy, nasłuchuje –
– Drżyj złodzieju, skoroś tu jest!
Przylatują groźne Bąki,
Już się mrówki pną po murach
I myszkują, a Biedronki
W dół, do lochów daja nura.
Każdy się sprawnością chwali:
BIEDRONKA – Brawo, siostry moje złote!
BĄK – Tu coś błyszczy!
BĄCZEK – Coś ze stali!
ŁAPCIUŚ – Patrzcie, to jest szewski młotek!
BIEDRONKA – To korale!
BĄCZEK – Jakie ładne…
BĄK – A pod spodem – spójrz – o, rany!
ŁAPCIUŚ
– To portretu kóla fragment,
Cały złotem malowany!
BIEDRONKA
– Tutaj leży srebrna miska
A tam, popatrz, w drugą stronę…
BĄCZEK – W pajęczynach coś tam błyska…
BIEDRONKA – Mamy berło i koronę!!!
BĄK
– Sukces wielki, sukces dzisiaj,
Lecz gdzie złodziej jest u licha?
ŁAPCIUŚ
– Hej tam, całość, pełna cisza!
Jakieś jęki gdzieś tu słychać…
BĄCZEK
– Informacją chętnie służę:
To Łapciusiu gdzieś na górze!
ŁAPCIUŚ
– Dajcie jakąś nitkę, sznurek,
Muszę prędko wspiąć się w górę!
BĄK
– Nie spiesz się, mój bąku miły,
Źródło jęków przy nas blisko!
BIEDRONKI – Myśmy tutaj pierwsze były!
BĄK – I my, Bąki, wiemy wszystko!
ŁAPCIUŚ
– Niechaj sprawdzi, kto nie wierzy,
Niech odejrzy, niech posłucha:
Oto sprawca jest kradzieży.
Wielki złodziej – mości Kucharz!!!
BĄCZEK – Lecz dlaczego tkwi w tej szparze?
ŁAPCIUŚ
– Zaraz wszystko się okaże,
Tylko uwolnimy gada,
Niech o sobie opowiada!!!
KUCHARZ
To się zaczęło we wtorek chyba,
Kiedy na obiad miała być ryba.
Wszystko gotowe, a ryby brak,
Gdzie ona wsiąkła, kiedy i jak?
Rwetes na całym królewskim dworze –
– Ryba nie zając, uciec nie może!
W końcu do wszystkich krzyknąłem: „Dość!
Mój nos Kucharza mówi mi coś!”
Krótko mówiąc, powiem wprost:
Grunt to czuły nos!
A gdy w dodatku ukradł ktoś tacę
I malinowy,królewski placek,
Sam sobie mocno przyrzekłem, że
Złapię złodzieja, nim minie dzień!
I wyruszyłem zaraz na trasę,
Pilnie wąchając szedłem przez lasek,
Po stu zapachach, po śladach stu,
Pod samą wieżę trafiłem tu.
Krótko mówiąc, powiem wprost:
Grunt to czuły nos!
Skradam się z wolna, cicho i skrycie,
Siedzi kanalia na wieży szczycie!
Więc błyskawicznie zarzucam sznur,
Aby pokonać wysoki mur.
Już ją łapałem, już miałem w ręce,
Lecz się wyrwała, bo w tym momencie
Wpadłem niestety do jednej z dziur!
Został mi tylko ten pęczek piór!
Krótko mówiąc, powiem wprost:
Grunt to czuły nos!
ŁAPCIUŚ – A więc Sroka?
KUCHARZ
– Ona właśnie!
Tak, to Sroki są te pióra!
ŁAPCIUŚ – I uciekła?…
KUCHARZ – Najwyraźniej!
ŁAPCIUŚ – Cóż, bo taka jej natura!
KUCHARZ
– Ja, Łapciusiu, jakem Kucharz,
Myślę, że i tak już Sroka
Ma za swoje.
ŁAPCIUŚ – Co? Co? Słucham?!
KUCHARZ
– Pewnie fruwa gdzieś w obłokach
Zawstydzona, oszpecona!
Wszak ja w ręku trzymam pióra,
Te wyrwane z jej ogona!
ŁAPCIUŚ
– Złodziej nasz jest naznaczony
I choć będzie kraść od nowa,
Nie powróci już w te strony
Do naszego Karzełkowa!
Lecz Kucharzu, czekaj chwilę!
Gdy usłyszysz, co ci powiem,
Zaskoczony będziesz mile,
Rój kuchcików twych albowiem
Całą ucztę przygotował!
Daję słowo, jak tu stoję!
Pędźmy więc do Karzełkowa!
KUCHARZ – Już z radością!
ŁAPCIUŚ – I spokojem…
Król Pyszałek z berłem w dłoni
I w koronie znów na głowie,
Długą mowę powitalną przygotował.
Dzwonków rój wesoło dzwoni,
Krasnal Trzeci dziś albowiem
W gości zjechał właśnie tu, do Karzełkowa.
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie,
Bo przybył w gości Krasnal Trzeci!
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie,
Nawet weselej słonko świeci!
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie,
I uśmiechnięte mają twarze!
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie
I my się cieszmy z nimi razem!
Dzielny Kucharz z kuchcikami
Żwawo kręcą się przy stołach,
Piórka Sroki dumnie noszą na swych czapkach!
I ty usiądź razem z nami –
– Słyszysz? Łapciuś już cię woła!
Drugi raz się nie powtórzy taka gratka!
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie,
Bo przybył w gości Krasnal Trzeci!
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie,
Nawet weselej słonko świeci!
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie
I uśmiechnięte mają twarze!
Wszyscy się cieszą w Karzełkowie
I my się cieszmy z nimi razem!