W naszym małym, cichym domu
Nagle coś się stało –
– Mam już takie zimne ręce
I nie swoje ciało.

Szukam sprzeczki bez powodu,
Złoszczę się bez celu
I do domu późno wracam,
Niczym do hotelu.

Coraz dalej nam do siebie,
Coraz bliżej pustki –
– Miłość z wolna się oddala
A zostają smutki.

Kiedy rano się budzimy,
Nie jesteśmy sobą
I spieszymy w jedną stronę,
Każde swoją drogą.

Wymawiamy sobie wzajem
Wady i humory,
Chociaż jeszcze pośród ludzi
Dbamy o pozory.

Coraz dalej nam do siebie… etc.

Zanim wszystko roztrwonimy,
Pogubimy słowa,
Może jednak spróbujemy
Zacząć żyć od nowa.

Może uda się ocalić
To, co w nas zostało,
Może jeszcze nie za późno,
Choć nadziei mało…

Coraz dalej nam do siebie… etc.