Choć mówią:”Mały jest ten gość!”
Lecz mam w sobie coś –
– Na pozór niby sama kość,
Lecz męskości dość
I coś mnie do płci pięknej pcha,
Jakieś „szabada” –
– Już taki jestem! To cały ja!

Bo lubię gdy kobieta ma,
Czego nie mam ja
I zaraz coś tam we mnie gra,
Czuła struna drga
I w ogień skoczyłbym jak pchła –
– Szabadabada!!!
… Już taki jestem! To cały ja!

Mężczyzną być to brzmi dumnie,
Lecz w tym rzecz,
Że nie wystarczy chcieć!
Każdy to rozumie,
Kto taką posturę ma jak ja!…

A jednak prężę się jak lew,
Kipi we mnie krew
I zaraz czuję w sobie zew,
Chcałbym robić wbrew!…
Lecz nagle zjawia się mój pech,
Słyszę dziki śmiech
I wstyd mi w piersiach zapiera dech…

A jednak zamiast mówić „pas”,
Czekam na swój czas
I mięśnie prężę raz po raz,
Groźny znów, jak Mars,
Nie bacząc, że mi rzednie włos,
Że mi chudnie tors
I życie wodzi mnie znów za nos.

Błagam – kochajcie mnie!
Przecież jest we mnie taki wielki duch,
Że mógłbym za dwóch Kochać!
Kochać tam i tu,
Kochać dzien po dniu! Kochać!
Kochać raz po raz,
Kochać cały czas!
Kochać! Kochać tak i tak,
Kochać wprzód i wspak,
Kochać was!