To ja – wasz wkurzony /żeby nie użyć bardziej paskudnego a właściwego słowa/ padubi da. A właś-ciwie nie tyle wkurzony, ale zdruzgotany. Zresztą wogóle mi nie do śmiechu, zwłaszcza, że tu nie ma się już z czego  śmiać. Tu zrobiło się trumiennie smutno. Przy czym nie chodzi mi o to, czy facet był szpion czy nie był /a właściwie: czy jest, czy nie jest/. To rzecz w tym momencie nie ważna. I to jest najgorsze! Ale po kolei. Otóż kiedy odchodzący król rozpętał karczemną awanturę o tytuły magis-terskie – wybaczyłem, bo któż by nie zazdrościł drugiemu sukcesu. Nawet odniesionego w brzydki sposób. Bo któż nie siniałby z zawiści, że drugi jest piękny, zdrowy, młody i chodził dłużej i zupełnie do innych szkół niż parafialna w Dupiewie Małym. No. Ale kiedy „na dowidzenia” wypuścił balon ze szpiegami, zdrajcami, Olinami, Minimami i temu podobnymi demonami . – zgłupłem. W dodatku we wszystkich gazetach aż kipiało od supertajnych przecieków, od dokumentów wyniesionych w maj-tach z urzędu, który miał chronić państwo, a zamienił się w policję polityczną. A zgłupłem też i dla-tego, bo przecie w końcu człek niejeden ząb sobie ułamał na czerwonych  i dobrze pamięta, co po-trafili. Tylko, że coś mi to wszystko brzydko pachniało, coś przypominało właśnie durną propagandę z dawnych, czerwonych czasów. Więc o co biega?  – kombinowałem. I sam siebie przekonywałem, że odkrywcy zdrady to faceci z etosu, kryształowe charaktery,co to za demokracje w ogień, ludzie, którzy… Ale kiedy sprawa trafiła w prokuratory – byłem spoko: przecie jest podobno demokracja, nie?  I stało się. I ten cholerny prokurator powiedział, że… Zresztą wiecie, co powiedział. To i po-myślałem – widać to wszystko się kupy nie trzymało, widać kiepskie były te kwity. A poza tym – prokurator! Poza tym kraj prawa!  Poza tym – demokracja!  Gówno prawda!  / Proszę mi tego „gówna”  nie skreślać! ! !  / Zaraz się okazało, jak tę demokrację sobie niektórzy wyobrażają. I za-częło się! Pojawiają się jeden za drugim faceci i robią z mojego kraju śmierdzące bagno. Prokurator to oczywiście przekupny komuch i zdrajca! A wogóle –  jak wrócimy do władzy, zabierzemy się za wszystko jeszcze raz i tak będzie delikwent osądzony, jak my chcemy! Albo – jak powiedział jeden, który całe życie jadł z niepolskiego garnka: „Ameryka nam tego nie daruje i łobuza Kwacha nie zaprosi!” Tak! Bo czego innego sobie nasi biali bracia winszowali. To zaraz, ja się pytam: to my już znowu nie jesteśmy wolni? To Ameryka dyktuje werdykty w polskich sądach?! Pięknie! To my crejzy pipol! To my very najs narodek! To my pachołki, ale teraz u innego pana! Albo pokazuje się w telewizorze pewien cierpiący na śpiączkę mecenas, który kieruje podobno poważną partia i od proga wali, że on się z takim werdyktem nie zgadza i jak tylko wróci do rządu , to… . Już raz zrobił z siebie błazna i mało mu? Teraz on – prawnik i  demokrata wrzeszczy, że sąd jest do niczego! A je-go były minister- bereciarz…ech! A pan były prezydent, zawodowy katolik, klepie, że on jeszcze tym czerwonym pokaże. Zaraz, to coście nam za pasztet sprawili w miejsce Peerelu? To na cholerę było tę komunę obalać? To trzeba było od razu wdziać leninówkę  i dawaj z aurory i na Sybir przeciw-ników, a nie przez płoty skakać! To jest pana demokracja, panie były? To jest pana prawo? To znaczy, że jutro mi jakaś horda  nogi połamie a sąd ich uniewinni, bo swoi? To znaczy, że tak wy-glądała sprawiedliwość przez ostatnie lata i tak ma wyglądać, kiedy oni wrócą!? Pewnie tak, bo młodzi prezydentowicze ludzi natłukli, nakaleczyli i nic. Bo czytam, że pan solidarnościowy senator staruszka na pasach poturbował i  nic,  bo swój. To jest koniec. Koniec żartów. To znaczy, że nie ma prawa. To znaczy, że ten kto rządzi ma rację. To ja proszę gajowego, żeby ten cały burdel rozpirzyć i zaczynamy Polskę budować od nowa. Panie Mieszko, gdzie pan jesteś? Trzeba tych łobuzów ochrzcić raz jeszcze, bo to parszywi poganie, co Bogu na kolanach a diabłu ziemię przed nogami zamiatają. To trzeba wszystko od początku. I nie stolicę do Krakowa, gdzie republikę nienawiści stworzyli popaprańcy poprawiczeni. I nie do Warszawy, gdzie całe zło, cały szwindel i plugastwo.  I nie do Gdańska, gdzie przez dziurawe płoty potrafią skakać, ale prawa nie szanują. A więc gdzie? Bo ja wiem? Kiedyś w Poznaniu było solidnie. Dzisiaj? Dzisiaj…A zresztą! Mieszko, dawaj, za-czynamy od Lednicy! ! ! A jeśli nie, to tam zakopcie waszego padubi, bo w takim kraju żyć nie chcę! Bo straszno. O czym zawiadamia wasz

były rodak /kryptonim – padubi…/