Karzełkowo w snieżnej czapie
KARZEŁKOWO W ŚNIEŻNEJ CZAPIE
NARRATOR
Pośród lasu w Karzełkowie,
Gdzie krasnali mieszka ród,
Krąży bajek istnie mrowie.
W nich Pyszałek – skrzatów król –
– Dzierży dumnie berło w dłoni.
Krasnal Łapciuś, sprytny skrzat,
Co po lesie z Sową gonił,
Gdy mu Lis czapeczkę skradł,
Tę czerwoną tę z pomponem,
Bohaterem tutaj jest.
Jego czyny niezliczone
Mogą wzruszyć aż do łez.
Ale dzisiaj tutaj biało
I tak cicho, że aż strach.
Wszystkich śniegiem zasypało –
– Cicho jakby posiał mak…
CHÓR – śpiewa
Karzełkowo w śnieżnej czapie
Dziś zimowe roi sny,
A na niebie księżyc chrapie,
Aż się z gwiazdek sypią skry.
Wszędzie cicho, wszędzie biało,
Nawet cienie smacznie śpią;
Wszystkich śniegiem zasypało
I zawiało z wszystkich stron.
Gdy w Karzełkowie zima trzyma,
Cicho tak jakby posiał mak!
Gdy w Karzełkowie zima trzyma
I lodowaty hula wiatr,
Gdy w Karzełkowie zima trzyma,
To jakby w miejscu stanął świat.
Tylko nieraz ponad lasem
Krzyki kruków niesie wiatr,
Echo im wtóruje basem
I znów spokój. Cicho sza…
Suseł chrapie w swojej norze,
Taki sen to świetny lek,
Kiedy wielki mróz na dworze,
Gdy zasypał ślady śnieg.
Gdy w Karzełkowie zima trzyma,
Cicho tak jakby posiał mak!
Gdy w Karzełkowie zima trzyma
I lodowaty hula wiatr,
Gdy w Karzełkowie zima trzyma,
To jakby w miejscu stanął świat.
NARRATOR
Powolutku, po cichutku
Po jesieni szczerozłotej
Zima biała przyszła znów
I krainę krasnoludków
Ogarniętą nagłym chłodem
Przykrył śnieżnobiały puch
Jaka cisza, jaki spokój,
Śpi pod śniegiem cały bór,
Aż tu nagle wśród gałęzi
Zaczął skrzypieć Tęgi Mróz:
MRÓZ – śpiewa
Uhu-ha! Uhu-ha! Zima wcale nie jest zła!
Chociaż wszystkim marzną uszy,
Kiedy biały śnieżek pruszy
Zima urok ma!
Ubierz zaraz ciepłe buty,
Ciepłą czapkę, miękki szal
I już z górki na pazurki
Szusuj z nami w śnieżną dal!
Siądź na sanie, przypnij narty,
Albo łyżwy – twoja rzecz!
W zdrowym ciele jest weselej,
Więc się bracie śniegiem ciesz!
Uhu-ha! Uhu-ha! Zima wcale nie jest zła!
Chociaż wszystkim marzną uszy,
Kiedy biały śnieżek pruszy
Zima urok ma!
NARRATOR
Nagle. .
Co to? Coś się rusza,
Czyżby w zaspie utknął ktoś?…
Zaraz, zaraz… Znam go!!! Przecież
To ten mały, śmieszny gość!
Pamiętacie? Łapciuś-skrzat!
Jego piosnka brzmiała tak:
„Czerwona czapeczka
Z bielutkim pomponem,
Opończa w stokrotki
I butki czerwone,
W tym urok jest mój-
Krasnala to strój!”
MRÓZ – śpiewa
Uhu-ha! Uhu-ha! Zima wcale nie jest zła!
Chociaż wszystkim marzną uszy,
Kiedy biały śnieżek pruszy
Zima urok ma!
ŁAPCIUŚ
– A ty szelmo, ty paskudo,
Czyś się na mnie uwziął? No!
Odpuść trochę, bo ziąb taki
Że przemarzłam już na kość!
MRÓZ
– Choć mnie zowią Tęgi Mróz,
Chociaż w oczy chłodem wieję
I choć szron w zanadrzu mam,
Lecz Łapciusiu – wrzuć na luz!
Mądrym słowem cię rozgrzeję,
Dobrą radę tobie dam.
Nie trzęś się jak liść na wietrze,
Rusz się trochę! Nie stój tak !
Śnieżne harce są najlepsze
Gdy do życia chęci brak!
A więc goń mnie! Za mną pędź!
ŁAPCIUŚ
– Tęgi Mrozie! Chcesz – to leć!
Ja pomyślę, ja podumam,
Ja rozważę całą rzecz,
Lecz w spokoju i w skupieniu
A ty … nogi za pas bierz.
NARRATOR
Tęgi Mróz nie słuchał dalej
Tylko pomknął w siną dal.
Łapciuś się nie zmartwił wcale –
– Inne już zajęcie miał,
Bo po śniegu coś przemknęło,
Aż jałowca zadrżał krzak…
ŁAPCIUŚ
– Co to było?
Czy się śniło?
Może licho? Może ptak?
Muszę tu się przyznać szczerze:
Że coś mnie obleciał strach!
Chyba w dziupli się ukryję…
O, tu miejsce niezłe jest!
Chociaż śniegu w niej po szyje,
Za to widok stąd, że hej!
NARRATOR
Znów gałęzie drgnęły lekko,
Aż się z nich osypał śnieg
I w powietrzu coś zagrało,
Zaszumiało w grzywach drzew…
WIATR – śpiewa
Czterech braci Wiatrów jest:
Wiatr z Zachodu i ze Wschodu,
Wiatr z Południa i z Północy.
Czterech braci Wiatrów jest:
Bez przyczyny, bez powodu,
We dnie albo w środku nocy
Przemierzamy cały świat,
Przemierzamy wzdłuż i wszerz.
Ten z Zachodu porywisty,
Ten ze Wschodu narowisty,
Ten z Południa niesie strach,
A Północny Wiatr – to ja!
Z gór lodowych biegłem tu,
Z Antarktydy śnieżnych pól,
Żeby bój z jesienią stoczyć,
Żeby szronem sypnąć w oczy,
Zanim przyjdzie odejść stąd –
– Śniegiem zawiać każdy kąt.
Czterech braci Wiatrów jest:
Wiatr z Zachodu i ze Wschodu,
Wiatr z Południa i z Północy.
Czterech braci Wiatrów jest:
Bez przyczyny, bez powodu,
We dnie albo w środku nocy
Przemierzamy cały świat,
Przemierzamy wzdłuż i wszerz.
Ten z Zachodu porywisty,
Ten ze Wschodu narowisty,
Ten z Południa niesie strach,
A Północny Wiatr – to ja!
WIATR – mówi
Zaraz mrozem tu zawieję,
Zaraz śniegiem sypnę w twarz!
No, Śnieżynki, czas na zmiany,
Dość lenistwa, ruszać w tany!
ŚNIEŻYNKA 1
– Ej, siostrzyczko, goń mnie, goń!
ŚNIEŻYNKA 2
– Czekaj! Moment! Podaj dłoń!
Nie chcę tańczyć w samotności!
Razem raźniej jest, wesoło!
No, zaczekaj, proszę, stój!
ŚNIEŻYNKA 1
– Zaprosiłaś tylu gości?
ŚNIEŻYNKA 2
– Spójrz, jak biało jest wokoło,
Tak, to oni pędzą tu!
Hen, spod nieba śnieżne płatki
W pięknym tańcu suną w dół –
– Wirowaniu końca nie ma!
ŚNIEŻYNKA 1
– Jak podniebne białe statki!
ŚNIEŻYNKA 2
– Tańczą, tańczą ile tchu!
ŚNIEŻYNKA 1
– Las wygląda niczym scena…
NARRATOR
A śnieżynki pełne gracji,
Jakby w sennym korowodzie,
Opadały lekko w dół.
Łapciuś nie mógł się napatrzeć,
Choć mu szron się skrzył na brodzie,
Lecz z zachwytu brakło tchu.
Stał tak Łapciuś dobrą chwilę
Aż usłyszał dziwny krzyk…
ŁAPCIUŚ
– Zaraz, chyba się nie mylę,
Znam ten głos, to krasnal Bzik!
– Pewnie stało się coś złego…
Gdzież ty jesteś, gdzie? Kolego!!!
Czekaj, czekaj, już cię szukam!
Tylko przebrnę przez ten śnieg,
A to nie jest łatwa sztuka,
Gdy się zważy na mój wiek….
A, tu jesteś! Skąd ten lament i te krzyki?!
BZIK
– Och, przemarzłem już na amen!…
ŁAPCIUŚ
– Oj, tyś bracie wpadł we wnyki…
BZIK
– Słusznie gadasz! W rzeczy samej!
ŁAPCIUŚ
– Powiedz, czyja to jest sprawka?
BZIK
– Zamiast pytać, lepiej pomóż,
Wyzwól szybko mnie z tej matni!
ŁAPCIUŚ
– Gdybyś bracie siedział w domu…
BZIK
– Nie ja pierwszy, nie ostatni,
Ktoś kłusuje w Karzełkowie,
Nie słyszałeś? Dziwna rzecz,
Więc posłuchaj, co ci powiem,
Bo to rzecz ciekawa jest!
Otóż gdyś ty spał i chrapał,
W całym lesie ktoś ukradkiem
Masę sideł porozkładał
I ja wpadłem w tę pułapkę…
ŁAPCIUŚ
– Trzeba schwytać tego drania,
Nie daruję podłej zdrady!
Porozdzielać czas zadania,
Zabezpieczyć tropy, ślady …
BZIK
– Spójrz Łapciusiu: dookoła,
Jakby drani stado szło…
ŁAPCIUŚ
– Kto połapać sie w tym zdoła?!
BZIK
– I w tym właśnie całe zło!
ŁAPCIUŚ
– Ale…zaraz! Patrz, kolego,
BZIK
– Tu ślad nagle się urywa…
ŁAPCIUŚ
– Wiem dlaczego!
Ktoś pod śniegiem się ukrywa!
Choć tu bratku! Już cię czuję…
BZIK
– Ja mu kości porachuję!!!
NARRATOR
I zaczęli w śniegu kopać.
Najpierw jeden, potem drugi.
– Dół już prawie na pół chłopa…
Z czoła płyną potu strugi…
ŁAPCIUŚ
– Patrz, pod śniegiem jakaś jama…
Tu kłusownik nasz się schował!
– O, tam w piasku jakby plama,
Niby szara czy brązowa…
BZIK
– Nie, nie plama ale…ogon!
Chwytaj ze mną, z całej siły!
Ciągnij! Ciągnij!!!
ŁAPCIUŚ
– Daję słowo:
Jak mi świat – przysięgam – miły,
Jak potwora wyrwę z nory
Zrobię z niego mamałygę!
BZIK
– Toć to…Suseł!!!
ŁAPCIUŚ
– Czyś ty chory?
– Tak dziękujesz za fatygę?!
Suseł sideł by nie stawiał,
Zresztą zaraz go spytamy…
BZIK
– Tylko on wrażenie sprawia,
Jakby mocno był zaspany…
Zbudź się suśle, pókim miły!
ŁAPCIUŚ
– Szarpnij drania z całej siły!
SUSEŁ
– Aaaaaa! Uuuu! Co się dzieje?
Kto mi piękny sen zakłóca,
Choć wciąż mrozem zima wieje?
Ten postępek mnie zasmuca –
– Spałem sobie od jesieni,
Spałem twardo i spokojnie
W ciepłej norce, śród korzeni…
A tu hałas! Jak na wojnie!!!
SUSEŁ – śpiewa
Ludzie mówią, że ja – suseł –
Zanim chłodów przyjdzie czas
Zaraz nory szukać muszę,
Więc przemierzam cały las.
A gdy znajdę już posłanie,
To zapadam w długi sen,
Nikt mnie zbudzić nie jest w stanie,
O tym każdy krasnal wie.
Śpię jak suseł!
Śpię jak suseł!
Póki mróz na świecie trzyma,
Przyznać muszę – kocham spać
Śpię jak suseł!
Śpię jak suseł!
Dla mnie zima, dla mnie zima
Może nawet wieki trwać!
Ciepłe futro, długi ogon
Po tym łatwo poznać mnie.
Chodzę zawsze swoja drogą
Bo płochliwy ze mnie zwierz.
Lecz gdy pierwszy promyk słońca
Zbudzi wiosną łany traw,
Moim harcom nie ma końca,
Bo ruchliwy ze mnie ssak!
SUSEŁ
– No, krasnale, mówcie zaraz,
Kto mnie zbudził? W jakiej sprawie?
ŁAPCIUŚ
– Jestem Łapciuś…
BZIK
– A ja Bzik!
SUSEŁ
– Wnet was spotka sroga kara…
ŁAPCIUŚ
– Jaka kara? Co ty pleciesz!
SUSEŁ
– Więc pytanie znów postawię:
O co chodzi, co się dzieje,
Skąd ten lament i te krzyki?
BZIK
– My mieliśmy wszak nadzieję…
ŁAPCIUŚ
– Ktoś zastawił w lesie wnyki!
SUSEŁ
– Wnyki, mówisz? Ty w nie wpadłeś?
O, to sprawy są nieładne…
Ja nic nie wiem, nie widziałem,
Ja po prostu smacznie spałem…
A poza tym – co za nudy!
Na śmierć chyba się zaziewam…
No, czas na mnie…
ŁAPCIUŚ
– A fałszywiec! A śpioch rudy!
SUSEŁ
– Eee… krasnalu, dość tych zniewag…
ŁAPCIUŚ
– No i schował się do nory!
– A to łajdak, a to drań!
– Ja myślałem do tej pory…
BZIK
– Łapciuś, Łapciuś! Popatrz tam!
– Grzbiet niebieski… żółty brzuch…
– A dziób długi…
ŁAPCIUŚ
– Piękny ptak!
Zimorodek! To nasz druh!
Już nas poznał, daje znak!
ZIMORODEK – śpiewa
Zimorodek, zimorodek,
Gdy zawieje zima chłodem
Frunę gdzieś nad ciepłą wodę
By tam znaleźć sobie dom.
Zimorodek, zimorodek,
Czasem jednak mimochodem,
Taką widać mam urodę,
Wracam tu z dalekich stron!
To pokręcę się jak fryga,
To znów zajrzę tam czy tu
I w powietrzu sobie śmigam
Że aż w piersi braknie tchu!
Z wiosna tu na stałe wrócę,
Znajdę sobie nowy dom
I cichutko znów zanucę
Ukochana piosnkę tą:
Zimorodek, zimorodek,
Gdy zawieje zima chłodem
Frunę gdzieś nad ciepłą wodę
By tam znaleźć sobie dom.
Zimorodek, zimorodek,
Czasem jednak mimochodem,
Taką widać mam urodę,
Wracam tu z dalekich stron!
ŁAPCIUŚ
– Przyznać musze – ładnie śpiewasz…
BZIK
– Zobacz lepiej, co się stało…
ZIMORODEK
– Mogłem tego się spodziewać,
Mogłem przejrzeć sprawę całą…
A więc Bziku i Łapciusiu
Posłuchajcie. Było tak:
Późna jesień, chyba wrzesień
Lub październik… nie wiem sam…
Siadłem sobie za tym krzaczkiem
By odpocząć kilka chwil.
Jakiś hałas… A więc patrzę
I co widzę – wielki krzyż!
Sześć par strasznie długich nóg,
Głowa mała, tępy wzrok
I ten odwłok – Boże mój!
Słowo daje – to był szok!
ŁAPCIUŚ
– Co to było? Mów nam zaraz!
BZIK
– Potwór jakiś? Czy maszkara?
ZIMORODEK
– Miał na plecach czarny krzyż,
A za sobą ciągnął … nić!!!
BZIK
– Nić, powiadasz? A więc…
ZIMORODEK
– Pająk!
Pająk krzyżak, tak się zwał
A na nogach pręgi miał!
BZIK
– Ej, Łapciusiu, mnie się zdaje,
Że ten ptak z nas sobie kpi.
Pewnie się nasłuchał bajek.
ŁAPCIUŚ
– Zimorodku, powiedz mi,
Co ta nić do rzeczy ma?
ZIMORODEK
– On z tej nici sieć wyplatał,
Wielką matnię i pułapkę!
ŁAPCIUŚ
– Czyli sidła?
BZIK
– Nie, do kata,
Na pająka mam już chrapkę!
Niech no wpadnie w Bzika ręce,
To mu kark w try miga skręcę!
ŁAPCIUŚ
– Zimorodku! Ptaku drogi!
Czas nam gonić tę maszkarę
Zanim sidła nowe zrobi!
BZIK
– Nim w nie schwyta znów ofiarę!
ZIMORODEK
– Macie rację krasnoludki!
Przeczeszmy cały las
I zrobimy proces krótki!
ŁAPCIUŚ
– Popamięta pająk nas!
NARRATOR
I ruszyli. Łapciuś z Bzikiem
Brnąc przez zaspy dołem szli,
Zimorodek zaś z okrzykiem:
„Łapać drania!” wzrok wytężał ile sił.
Nagle…
BZIK
– Czyżby ktoś nas wołał?!
E, połapaćsięnie zdołam…
ŁAPCIUŚ
– Zimorodek z oczu znikł…
Czyżby to był kosa krzyk?
BZIK
– Nie, on miał ciut inny głos
– Zaraz… Czekaj… Słyszysz?!
ŁAPCIUŚ
– Coo?
BZIK
– Coś się rusza… Zobacz – tam!
ŁAPCIUŚ
– Ejże, Bziku! Ja go znam!
To Jelonek! Bywaj, bracie!
Co tu robisz, dokąd biegniesz?
JELONEK
– Ja was szukam! Witaj, skrzacie!
Więc jesteście! No, to świetnie!
Cały las już o was wie.
Bziku – wszyscy cieszą się,
Że cię Łapciuś wyrwał z matni.
Lecz, posłuchaj, rzecz jest taka:
Takich sideł pełno w lesie,
Kruk już dawno to wykrakał
To nam biedę wielką niesie!
Posłuchajcie – jest i Kruk!
ŁAPCIUŚ
– Co tam Kruku? Mówże, mów!
KRUK – śpiewa
To już widać rola kruka –
To co czarne chwytać w lot.
I drugiego dna poszukać
Strzelać choćby kulą w płot!
Kulą w płot!
Kulą w płot!
Taki już jest kruka los!
Trudno kruka wywieść w pole,